Ach, jak my nie lubimy sprzedaży. Oj jak bardzo. Wiem co mówię, sama to w kółko powtarzałam. Aż w końcu mnie olśniło. Zapytałam siebie samą co znaczy dla mnie sprzedaż i w mojej głowie zobaczyłam takie oto obrazki:
- akwizytora w tanim garniturze, chodzącego od rana do wieczora po domach i albo proszącego albo manipulującego ludzi, niechętnych do zakupów jego produktów,
- sprzedawcę/handlowca, który zdezelowanym autem przemierza kilometry, by sprzedać cokolwiek komukolwiek,
- krępujące przymilanie się, wdzięczenie i nadskakiwanie (np. w galeriach handlowych),
- czy tworzenie i wysyłanie bezosobowych ofert do bezosobowych firm, na które i tak nikt nie odpowiada.
Myślę, że było tego więcej, ale te najważniejsze opisałam. Wiesz co to jest? STEREOTYPY. Krzywdzące, niesprawiedliwe, być może i mające coś wspólnego z rzeczywistością, ale … nie moją. Może i spotkałam na swojej drodze jakieś pojedyncze przypadki potwierdzające moje przekonania o sprzedaży i sprzedawcach, ale to nie znaczy, że tak wygląda rzeczywistość.
Tego dnia zdałam sobie również, a warto wspomnieć, że do tej pory po pierwsze prowadziłam już firmę od około roku, a po drugie w ostatniej pracy etatowej jednym z moich obowiązków było pozyskiwanie klientów, że ja sama osobiście już sprzedaję i to zupełnie inaczej niż na przedstawionych obrazkach!
Złapałam to, zrozumiałam, a następnie .. odczepiłam się od siebie z tą sprzedażą. Doszło do mnie, że sprzedaż niejedno ma imię i to jakie mamy o niej wyobrażenia, to czego się boimy (choć tego nie znamy), to jakie mamy przekonania i stereotypy na swój temat, prowadzą właśnie do powtarzania takich przekonań, jak:
- nie potrafię sprzedawać,
- jakoś to będzie,
- chcę zająć się tylko tym co potrafię, nie będę tracić czasu na naukę sprzedaży i pozyskiwania klientów,
- po co mi jakaś cholerna sylwetka klienta, ja muszę zarabiać pieniądze,
- ludzie jak będą chcieli, to mnie znajdą,
- z taką jakością produktu i obsługi, nie muszę szukać klientów – sami przyjdą jak poznają wartość,
- poczekam aż aktualni klienci polecą mnie dalej, siedzę i czekam na efekt kuli śnieżnej,
- nie mam czasu zajmować się marketingowymi bredniami, itp,
a w efekcie, do braku zysków.
A czy nie dla korzyści finansowych otwieramy własne firmy? Wiem, było o tym wcześniej, ale wrócę do tego jeszcze raz: biznes = zyski + satysfakcja + wiele innych elementów, ale bazą są zyski! Jak więc mamy realizować podstawowy cel naszych firm, jeśli nie zamierzamy sprzedawać?
Sprzedaż rozumiem jako aktywne pozyskiwanie klientów, czekanie na to, aż zapukają do naszych drzwi, nie jest aktywnym pozyskiwaniem klientów. O to niestety trzeba zabiegać.
Ok, ale co zrobić, gdy nam z tą sprzedażą nie po drodze?
1. NAUCZ SIĘ SPRZEDAWAĆ
Albo zatrudnij handlowca jeśli dysponujesz środkami, które możemy przeznaczyć na zatrudnienie sprzedawców, choć to nie zawsze równoznaczne jest z sukcesem. Bo sprzedawcą trzeba umieć pokierować, trzeba wiedzieć czego od niego oczekujemy (konkretnie), jak będziemy go rozliczać z powierzonej pracy, jakie narzędzi mu dać, by odnosił rezultaty. Trzeba też wiedzieć jakie cechy sprzedawcy są istotne, jak uniknąć zatrudniania niewłaściwych osób i co zrobić, by zawirowania w tym temacie nie wpłynęły na rozwój naszego biznesu. I do tego właśnie potrzebna jest nam wiedza nie tylko książkowa, ale i praktyczna. Dlatego warto jednak poznać temat od podstaw, zwłaszcza, że to najważniejszy element naszego biznesu.
Ciężka sprawa, prawda?
Dlatego ja sugeruję, żeby w małym biznesie zacząć od oswojenia i polubienia słowa „sprzedaż”, po to by przejść do zgłębiania tematu. Pierwszym krokiem są szkolenia i konkretna wiedza na ten temat. Najlepiej polecona przez osoby z branży (nie idź na byle jakie szkolenie, znajdź takie, które rozwiązuje problemy Twojej branży), a drugim, wcielenie ich w życie. Albo może raczej stopniowe wdrażanie i weryfikowanie co u mnie działa, a co niekoniecznie. Bo to co działa u Zosi z firmy ABC, u mnie może okazać się totalną klapą.
Na oswajanie poświęcę trochę czasu, bo to niewidoczny fundament sukcesów sprzedażowych. Otóż reguła jest taka, że te kobiety, które porzuciły wymówki z listy wyżej i polubiły sprzedaż ALBO mądrze ją oddelegowały, osiągają wyniki. Osoby, które są z nią na bakier, plączą się i kręcą w kółko, nie osiągając zadowalających rezultatów.
2. UŚWIADOM SOBIE, ŻE SPRZEDAŻ TO NIE TYLKO … SPRZEDAŻ
Sprzedajesz NON STOP. Począwszy od tego jak się ubierasz, wysławiasz, co kupujesz i gdzie chodzisz, po deklaracje na swojej stronie www, w mediach społecznościowych, czy w newsletterze.
PRZYKŁAD > Szpilkowe podwórko. Gdy w newsletterze piszę o tym, że w weekendy nie pracuję, bo liczy się dla mnie czas z rodziną i robię wszystko, żeby przestrzegać tej zasady, to pokazuję swoje wartości. Mówię: „W moim systemie wartości rodzina jest nr 1”. Kto czytając taki przekaz będzie się ze mną identyfikował? Te osoby, dla których również rodzina jest bardzo ważna lub najważniejsza, a to drugi krok w drodze do nawiązywania relacji z odbiorcami. Wyobraź sobie co by było, gdybym po takich deklaracjach non stop pracowała (wysyłając e-maile, wstawiając posty w ms, oferty itd) w weekendy? Dziewczyny od razu wyczułyby fałsz i uwierzyły nie w to co napisałam, tylko w to co robię.
To jest tylko jeden mały przykład na to, jak to co przedstawiasz swoją osobą, może wpłynąć na budowanie relacji z klientami. Uświadomienie sobie faktu, że sprzedaż to nie akwizycja od drzwi do drzwi, tylko to co robisz i mówisz na co dzień, pozwoli ją trochę polubić. Zdajesz sobie bowiem sprawę, że nie musisz robić rzeczy, których nie lubisz, wystarczy, że będziesz sobą. Oczywiście taki przekaz najsilniej działa w markach osobistych, gdzie osoba i firma to jedno, patrz: Ewa Chodakowska czy Michał Szafrański.
Zapytasz mnie – no ok, ale co w przypadku sprzedaży produktów przez firmę, a nie markę osobistą. Schemat jest podobny, choć może trochę bardziej skomplikowany. Podobny, bo to co napiszesz na stronie www (dbamy o zadowolenia naszych klientów, stawiamy na jakość), bardzo szybko potwierdzi się lub nie, w praktyce, skomplikowany, bo trudniej to zobaczyć z punktu widzenia przeciętnego Kowalskiego. Tak naprawdę można to sprawdzić albo kupując dany produkt albo sugerując się opiniami innych. A jeśli Twoje działania są niespójne i dotychczasowi klienci już to wiedzą, to potencjalni też się dowiedzą – to tylko kwestia czasu.
3. ZDAJ SOBIE SPRAWĘ, ŻE PO DRUGIEJ STRONIE SĄ LUDZIE
Co więcej, to są fajni ludzie, tacy jak Ty czy ja 🙂 Czy Ty chodzisz po świecie i każdego hejtujesz czy obrażasz? NIE. No i po drugiej stronie też tak jest. Problem polega na tym, że negatywny odbiór jest bardziej widoczny i bardziej dotkliwy, dlatego skupiamy się na nim w większym stopniu, dlatego się go boimy. Myśl o ludziach dobrze, ciepło. Wyobrażaj sobie konkretne osoby, polub swoich odbiorców i potencjalnych klientów. Jeśli będziesz myślała o nich w taki sposób, nie będziesz owiała się negatywnych odpowiedzi czy hejtu. co znacznie ułatwi otwartość względem wysyłania ofert, rozmów z potencjalnymi klientami i ich pozyskiwaniem.
4. BIZNES = ZYSK
Niestety to wśród nas kobiet, sprzedaż nie cieszy się powodzeniem. Dla facetów to normalne, że jeśli ktoś otwiera firmę, to ta firma ma przynosić zyski. Wiem, lecę stereotypami, ale tak naprawdę się dzieje. Dowodem niech będą … rozmowy z naszymi partnerami w momencie, gdy:
- w naszej głowie pojawił się właśnie POMYSŁ-CUD na biznes życia,
- komunikujemy, że czas rzucić pracę na etacie i iść na swoje,
- mówimy, że jesteśmy gotowe na coś swojego, ale nie wiemy jeszcze co będziemy sprzedawać.
Jakie pytanie pojawia się jako pierwsze? – „Kochanie, wspaniale bardzo się cieszę, ale powiedz mi NA CZYM TY CHCESZ ZARABIAĆ?” Znane? TAK! Lubiane? NIE! -„Jak on mógł taki świetny pomysł wyrzucić do śmieci tym jednym, beznadziejnym pytaniem?” – myślimy sobie? -„Zabójca pomysłów i kreatywności!”, -„Nigdy mu już nic nie powiem.”
No i to jest właśnie różnica między kobietami, a mężczyznami w biznesie. Nie mówię, że w 100%, nie twierdzę, że w związku z tym faceci lepiej od nas prowadzą firmy, nie. Mówię tylko, że oni od razu skupiają się na celowości biznesu, na rentowności, a my szeregu innych „ważnych” spraw, które albo mogą poczekać na późnej albo mogą zostać oddelegowane specjalistom.
Dlatego też, większość z nich nie zastanawia się czy lubi sprzedaż czy nie, oni po prostu sprzedają. I ja bym się od nich tego uczyła. Nie chcę nikomu uwłaczać, próbuję pomóc kobietom w pozbyciu się ograniczeń, które przeszkadzają w tworzeniu biznesu, który naprawdę zarabia.
5. WYCENIAJ SWOJE PRODUKTY TAK, BYŚ CZUŁA SATYSFAKCJĘ
Kurczę blade – MASZ PRAWO wyceniać swoje produkty w sposób godziwy i dający satysfakcję przede wszystkim Tobie! Skąd w tym punkcie tyle emocji? Bo podczas rozmów z kobietami nasłuchałam się, że brakuje nam pewności siebie w tym zakresie. Że boimy się mówić ile chcemy dostać za wykonaną pracę, robiąc przysługę znajomym czy klientom. Kto na tym cierpi? My same, ale nie tylko. Na tym cierpią nasze rodziny, bo:
- mniejsze stawki to mniej kasy dla Ciebie i dla Twojej rodziny,
- mniejsze stawki to mniej czasu dla rodziny (bo musisz pracować więcej, żeby zarobić tyle ile Ci potrzeba),
- mniejsze stawki to ciągła frustracja, brak satysfakcji i w efekcie zamknięcie firmy.
Problem jest poważny, zdaję sobie z tego sprawę. Ale wierz mi, że to tylko od Ciebie zależy co z tym zrobisz. Nikt nie zapłaci Ci sam z siebie większej kwoty, doba się nie wydłuży i niestety też, nikt nie załatwi tego za Ciebie. Co więc wybierasz – siebie czy innych?
Ja stawiam na siebie, dlatego swoje usługi wyceniam przede wszystkim na bazie tego, co będę czuła sprzedając usługę w takiej cenie. Jak czuję się ok lub nawet lekką ekscytację, znaczy, że cena jest dobrze zaprojektowana, jeśli czuję zawód lub brak chęci do działania, oznacza to, że cena jest za niska. Dopiero w drugim kroku patrzę na rynek, najważniejsze jest dla mnie to, żebym czuła się spełniona w tym co robię.
W tym miejscu może pojawić się zgrzyt, bo może się okazać, że moja cena ma się nijak do tego co się dzieje na rynku. Co wtedy robię? Rozdzielam produkt na części pierwsze i myślę, co mogę z tym zrobić. Mogę podzielić go na kilka mniejszych i sprzedawać z niższych cenach, które łącznie dadzą mi to, o co zabiegam, mogę poświęć więcej czasu i energii w jego promocję, mogę też dodać coś, co podniesie jego wartość.
6. MAŁYMI KROKAMI REALIZUJ SWOJE CELE
Nie chodzi o to, żebyś od pierwszych dni miała w stosunku do siebie i do swojej firmy wysokie (i nierealne) wymagania, raczej chodzi o to, żebyś zawsze miała świadomość, że zarabianie w biznesie jest po prostu ważne. Zdeterminujesz tym decyzje, które podejmujesz na co dzień, co doprowadzi do stawiania sobie konkretnych celów finansowych. Jak będziesz widziała na horyzoncie liczby, łatwiej Ci będzie sprzedawać, bo będziesz wiedziała po co to robisz.
Konkretnie mam na myśli to, żebyś nie fiksowała się na tym, że od razu musisz być świetnym sprzedawcą i osiągać upragnione rezultaty. Pozyskiwanie klientów to obszerny temat, największe koncerny głowią się nad sprzedażą każdego dnia, a i tak nie osiągają zaplanowanych rezultatów. To nie jest prosta sprawa, dlatego metodą małych kroczków oswajaj się z tematem sprzedaży w swojej firmie, wybieraj to co jest Ci bardziej po drodze, niż mniej, praktykuj. Zobaczysz, że za jakiś czas efekty Cię zaskoczą, a Ty ze zdziwieniem przyznasz sama przed sobą, że kiedyś były czasy, w których nie lubiłaś sprzedaży 🙂
Stawiaj sobie małe cele, np.:
- zamiast „muszę ogarnąć tę całą sprzedaż” zapisz sobie „chcę dowiedzieć się jak sprzedawać moje produkty/usługi za pomocą newslettera”,
- zamiast „nie wiem jak sprzedawać na targach” zapisz „pójdę na najbliższe targi w roli uczestnika i dowiem się od wystawców czy warto się na nich wystawiać, co robić, by wypaść jak najlepiej, a w sieci poszukam informacji na temat tego, jak wystawiać się na tego typu imprezach”,
- zamiast „powinnam zacząć zarabiać”, zapisz sobie „w najbliższych 3 miesięcy, chcę dojść do etapu w którym zarobię na ZUS + 1 tys. zł., dzięki sprzedaży 10 produktów mies.”,
- zamiast „nigdy tego nie ogarnę, bo nie lubię sprzedaży” zapisz „w tym miesiącu nauczę się jednej rzeczy związanej ze sprzedażą, która przyniesie efekt w postaci …”,
- zamiast „chcę zacząć robić reklamy na FB, które będą zarabiać” zapisz „w tym miesiącu zrobię jedną reklamę na FB, która będzie wyglądała tak, tak i tak, zainwestuję w nią 200 zł. i będę ją wyświetlać przez tydzień. Moim celem jest sprzedaż 10 produktów lub pozyskanie 500 osób do newslettera”.
Każde takie doświadczenie to skarb, pod warunkiem, że wyciągniesz z niego konstruktywne wnioski!
PRZYKŁAD > Wystawiasz się na targach. Raz, drugi, trzeci nie poszło za dobrze, ale pomyślałaś sobie, że początki zawsze są trudne. Niestety dziewiąty i dziesiąty raz, również nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Co z tym zrobić? Zakładam, że jeśli wystawiłaś się tyle razy, to były to różne miejsca. Zakładam też, że kilku organizatorów nie mogło położyć kilku wydarzeń równocześnie, zaczęłabym się więc zastanawiać na Twoim miejscu czy na pewno odpowiednio podeszłaś do tematu udziału w tych imprezach. Jeśli z Twoich obserwacji wynika, że organizacja była słaba i dalej wystawiasz się na targach osiągając takie same efekty, to wnioski były mało konstruktywne. Jeśli jednak zaczniesz szukać problemu w sobie i zaczniesz nie tylko zastanawiać się co nie grało na tych wydarzeniach, ale nie u organizatorów, a na Twoim stanowisku, a także zapisywać przemyślenia, wnioski i stawiać sobie coraz to nowsze cele, gwarantuję, że już żadne wydarzenie nie zakończy się fiaskiem. Dogłębna analiza i wzgląd we własne działania, a także ulepszane ze spotkania na spotkanie cele, pozwolą Ci rozwijać się w tym zakresie i tym samym osiągając coraz to lepsze rezultaty.
Obserwowałam wystawców podczas wydarzeń, które organizowałam. Rozmawiałam z nimi, patrzyłam jak przygotowują się do targów i jak zachowują się na stanowiskach. Nie uwierzysz ile razy otrzymywałam sprzeczne komunikaty od osób, które wystawiały się na tej samej imprezie!
Osoba nr 1 > „Alicja, co za wydarzenie! Jak Ty ściągnęłaś tu 300 babek? Nie wszystkie u mnie były, ale wczoraj wydrukowałam listę zapisów na mój newsletter i teraz mam 70 nowych osób, sprzedałam też kilka konsultacji. Przy okazji pogadałam z moimi klientkami, wiem więc czego potrzebują, nawiązałam też kilka fajnych relacji biznesowych.”
Osoba nr 2 > Na moje pytanie „Jak było?”, padła odpowiedź: „Alicja, masakra – nic nie sprzedałam”.
To samo wydarzenie, ta sama opłata za stanowisko, te same możliwości. Pierwsza z nich cały czas zarabia na swoim biznesie i ma się coraz lepiej, druga cały czas ma się kiepsko. Jak myślisz, która z nich osiągnie większą sprzedaż na kolejnym wydarzeniu…?
7. POZNAJ SWOJEGO KLIENTA
Czy wiesz, że nie warto tworzyć identyfikacji wizualnej, rozbudowywać newslettera, tworzyć treści w mediach społecznościowych, jeśli nie wiesz do kogo je kierujesz i czy te osoby, potrzebuję tego, co masz do zaoferowania?
Zastanów się nad tym chwilę.
Często jest tak, że zaczynamy od tego co my chcemy robić, a nie od tego czy, znajdzie się ktoś kto za to zapłaci. Żeby wiedzieć czy ktoś zapłaci za proponowane przez nas usługi/produkty, warto poznać taką osobę określając jej cechy, zainteresowania czy dane demograficzne. Jeśli wiesz KTO jest Twoim klientem zaczynasz orientować się GDZIE i JAK możesz go pozyskać. Ścieżka jest dość prosta, ale mało kto się nią interesuje.
- „-Za dużo roboty, lepiej skupię się na dopracowaniu strony www.” – i tworzymy stronę, na którą nikt nie reaguje.
- „-Nie będę zajmować się teorią, lepiej działać w praktyce.” – i miesiącami pracujesz nad produktami i usługami, których nikt nie kupuje.
- „-Avatar klienta mam w głowie, nie muszę tracić na to więcej czasu.” – i dalej nie wiesz kto tak naprawdę jest Twoim odbiorcą, bo to co w głowie zmienia się co chwila. Gdy masz zapisane, możesz do tego wracać i nanosić zmiany, w głowie tylko pozornie masz to wszystko poukładane.
Mając wiedzę, KTO jest Twoim klientem, wiesz GDZIE możesz go znaleźć i JAK przedstawić ofertę.
Szukasz np. miejsc, w których kobiety z Twojej grupy docelowej się spotykają (salony fryzjerskie z wyższej półki, knajpki w których jedzą lunche, studia kosmetyczne oferujące standard min. średni i wysoki, miejsca w których po pracy spotykają się ze znajomymi, galerie handlowe itp), osiedli na których mogą mieszkać, korporacji w których mogą pracować. Znając jej preferencje będziesz też wiedziała JAK przedstawić jej ofertę (np. stworzysz ładne foldery, a nie najtańsze ulotki).
Co ważniejsze, z wiedzy na temat Twojego Klienta Idealnego, będzie również wynikało to, czego robić nie powinnaś. Nie będziesz więc tracić czasu na szukanie klientów na spotkaniach biznesowych, bo tam przychodzą kobiety posiadające własne biznesy, nie będziesz też rozpoczynać współpracy z klubikami dla mam z dziećmi czy z organizatorami targów dla rodzin.
To co wiesz o swoich klientach zanim zaczniesz im coś sprzedawać, jest kluczowe w kontekście sukcesu sprzedażowego. Dzięki świadomemu podejściu do tego tematu, będziesz wiedziała jest dla nich naprawdę ważne, co ich boli, jakie mają problemy, przemyślenia i wartości, co jest im potrzebne i w efekcie co Twoi odbiorcy czują, gdy czytają komunikaty zachęcające do sprzedaży. Dzięki szczegółowej wiedzy będziesz mogła wejść w buty swojego klienta, co pozwoli Ci naprawdę się do niego zbliżyć.
Wiele Twoich problemów związanych ze sprzedażą, możesz rozwiązać z e-book’iem “3 kroki do Twojego Klienta Idealnego.”. Dzięki treściom, przykładom i zadaniom w nim zgromadzonym, dowiesz się w jaki sposób komunikować się z klientami z Twojej grupy docelowej, by osiągać upragnione efekty. Z klientami jest jak z przyjaciółmi – jeśli znasz ich dobrze, wiesz jak możesz sprawić przyjemność lub rozwiązać problem. Wiesz w czym możesz pomóc i robisz to skutecznie. Jeśli Twój klient będzie czuł, że o niego dbasz, chętnie kupi to, co mu proponujesz. Poznaj go lepiej kupując e-book’a jeszcze dzisiaj! Aby to zrobić KLIKNIJ TUTAJ.
8. OPRACUJ STRATEGIĘ SPRZEDAŻY
„109 sposobów na pozyskanie klienta za free lub niewielkim kosztem”, który znajduje się w Szpilkowym sklepie, to świetny początek takiej strategii. Zarówno tu jak i w instrukcji do pliku piszę o tym, by skupić się na tych, które czujesz najbardziej. Jest to swojego rodzaju strategia, bo decydując się na 5 z nich, idziesz wyznaczoną ścieżką. Wybrane sposoby powinny mieć jakieś osadzenie w rynku (pasować do Twojej branży, lokalizacji, preferencji biznesowych czy dostępności klientów), ale najważniejsze jest to, żebyś chciała je robić. Żebyś nie czuła, że „musisz”, albo, że to „jest totalnie nie Twoje”, bo choć jestem za tym, żeby wybierać to co przełoży się na zyski, nie jestem za tym, żeby się nad sobą znęcać 🙂 Ze „109 sposobów …” na pewno znajdziesz te, które spełnią wszystkie niezbędne kryteria.
Jeśli jesteś zainteresowana e-book’iem, KLIKNIJ TUTAJ.
PRZYKŁADY >
- Nie lubisz sprzedawać, ale … lubisz mieć kontakt z ludźmi. Prezentuj się więc jak najczęściej na różnego rodzaju targach, wyszukuj ich aktywnie, staraj się być w wielu miejscach.
- Nie lubisz mediów społecznościowych, nie chcesz więc prowadzić w nich kilku kont, ale … lubisz pisać. Pisz więc bloga i fajne wiadomości do swojej listy e-mailingowej i wstawiaj zajawki np. na FB.
- Chciałabyś wystawiać się na targach, ale w Twojej okolicy nic takiego nie ma. Znajdź więc najbliższe większe miasto lub kilka i sprawdź czy w nich się coś nie dzieje. Jeśli odpowiednio to sobie zaplanujesz, dasz radę pokazywać się w różnych miejscach.
- Jesteś mało techniczna, a dziś trzeba być w sieci. Niby tak, ale jeśli Twój biznes polega na kontaktach w realu (np. wizażystka), to Twoja strategia może się opierać głównie na spotkaniach i różnego rodzaju wydarzeniach. Oczywiście wypada mieć stronę www i/lub konto w mediach społecznościowych, chociażby po to, by osoby spotkane na żywo, gdzieś przekierować w celu obejrzenia portfolia, ale przerzucając ciężar pozyskiwania klientów do świata realnego, odcinasz się od konieczności wykonywania rzeczy, które Cię stresują i odciągają od tego co najważniejsze.
9. SPRZEDAWAJ!
Nie czekaj, aż wszystko będzie idealne, dopieszczone i doprecyzowane. Zacznij sprzedawać! Pamiętaj, najważniejsze w firmie, jest POZYSKIWANIE KLIENTÓW. Nie świetna strona, nie profesjonalnie prowadzone media społecznościowe, nie identyfikacja wizualna czy poprawnie skonfigurowany newsletter. Nad tym wszystkim można siedzieć nie miesiącami, a nawet latami, nie osiągając konkretnych rezultatów.
Firma bez strony www przeżyje, bez dopracowanych komunikatów, zdjęć, pięknych e-maili też. Bez klientów niestety NIE. Pamiętaj o tym zawsze, gdy będziesz się zastanawiać od czego zacząć swój kolejny pracowity dzień.
10. TEN PUNKT NALEŻY DO CIEBIE!
Masz niezawodny sposób na to, by oswajać się ze sprzedażą w biznesie? Opisz go w komentarzu! Chętnie wstawię go do 10 punktu oznaczając Twoją firmę we wpisie 🙂
Owocnej pracy! 🙂
Alicja