Szpilki po godzinach

  »   BLOG  »  biznes  »  organizacja pracy  »  KIERUNEK JEST ZNACZNIE WAŻNIEJSZY OD PRĘDKOŚCI

Najtrudniej jest to zobaczyć, gdy po uszy jesteśmy zatopione w danej sytuacji, na przykład w prowadzeniu własnej firmy. Wydaje nam się często, że należy zasuwać dzień i noc, by osiągnąć sukces. Wiele kobiet, które znam tak właśnie zaczynało, czy to na etacie czy we własnej firmie – wpadły w wir ciągłego pracowania. Większość z nich, w tym również ja, w końcu się opamiętała, ale cały czas jest wiele kobiet, które albo nie potrafią tego zrobić, albo właśnie w to wchodzą nie wiedząc na co się piszą. I choć jestem zdania, że pewne rzeczy po prostu muszą się wydarzyć, musisz je przejść sama by tak naprawdę coś zrozumieć, to wiem, że czasem jedno zdanie, jeden artykuł czy jedna osoba, mogą nieznacznie wpłynąć na nasze zachowanie czy sposób postrzegania pewnych kwestii. Dlatego piszę ten artykuł, może trafi do kogoś kto właśnie się pogubił na tyle, że pracuje non stop, jest wyczerpany i nie wie co z tym zrobić.

By ocenić swoją sytuację musisz się zatrzymać. Nic nie wymyślisz pracując non stop, śniąc o firmie, przy non stop włączonym laptopie/telefonie. Jeśli nie znajdziesz czasu wolnego od tego wszystkiego, to możesz przestać czytać ten wpis w tym momencie. Wiem, jesteś zajęta do granic możliwości, niewyspana i przeładowana ilością rzeczy do zrobienia, pomysłów i frustracji, które wylewają się uszami. Wiem, też tak miałam i chwilami dalej mam! Znam to bardzo dobrze i wierz mi, że dokładnie w takiej sytuacji jak Ty, jest teraz mnóstwo kobiet. One sobie poradziły, Ty też to zrobisz, ale musisz znaleźć chwilę wytchnienia. Zaplanuj to wcześniej i najlepiej wyjedź gdzieś sama na kilka dni i … NIE RÓB KOMPLETNIE NIC. Tak, masz nic nie robić, oprócz … przyjemności 🙂 Chodź na spacery / basen / masaże / śpij / leż i patrz w sufit / śpiewaj / tańcz / zrób sobie coś pysznego do jedzenia, albo lepiej zamów ;). Spędź ze sobą PRZYNAJMNIEJ jeden weekend, a najlepiej tydzień. Wiem, że dla niektórych osób może brzmieć to nierealnie, albo nawet strasznie. Może myślisz sobie: “-Po pierwsze ja sama być nie umiem. Po drugie nie dam rady wyjechać na weekend, o tygodniu nawet nie mam co marzyć. Nie w mojej sytuacji, ona nie wie jakie ja mam życie i ile obowiązków na głowie. Jak wyjadę to wszystko się zawali! Poza tym, mam tyle do zrobienia, a ona mi mówi, żebym pojechała i nie robiła nic.”

Brzmi znajomo…? Oczywiście,  że tak – znam co najmniej kilkaset kobiet, które borykały się lub dalej borykają z takimi myślami, w tym siebie samą 🙂 To bardzo popularne rozterki. Chcesz coś zmienić to je w sobie pokonaj, innego wyjścia nie ma. Nie musisz od razu planować wyjazdu na tydzień, zacznij od wolnego po południa raz w tygodniu. Oswój się w tym, że możesz mieć czas dla siebie i znajdź na niego przestrzeń,  w następnych krokach zaplanujesz coś dłuższego.

Gdy znajdziesz chwilę dla siebie, nie kombinuj. Nie próbuj wykorzystać tego czasu na nadrabianie zaległości, Twoim celem jest regeneracja i wyczyszczenie umysłu. RÓB NIC i trzymaj się tego. Pisząc RÓB NIC mam na myśli totalne poddanie się swoim aktualnym potrzebom, ale nie tym, narajonym przez społeczeństwo czy otoczenie (kobieta musi dbać o dom, dzieci, ugotować obiad, ma się w 100% poświęcić rodzinie, więc nie powinna mieć czasu dla siebie, co to za matka, która zostawia swoje dzieci na weekend, o zgrozo z ojcem lub ze swoją matką/teściową, w dodatku w nie posprzątanym na błysk domu, kobieta musi coś robić … itd.). Twoim jedynym barometrem powinno być to jak się czujesz z tym na co się zdecydowałaś.

I tu trzeba rozróżnić dwie kwestie: brak komfortu spowodowany presją otoczenia i brak komfortu spowodowany lękiem przed nieznanym, lękiem przed spotkaniem się ze sobą. Pierwsze jest mało ważne, drugie to Twój właściwy kompas. Jak odróżnić jedno od drugiego? No cóż – ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć i słuchać własnego serca. Na początku wszystko może Ci się pomieszać, ale z czasem zaczniesz odróżniać to, co ważne od tego, co próbuje Ci wcisnąć na siłę Twoje bliższe i dalsze otoczenie (stereotypy, mentalność kraju w którym żyjesz, najbliższa rodzina, znajomi). Rzeczy, które są Twoje, a których się obawiasz, przyniosą Ci satysfakcję jak je zrobisz / wykonasz, po tych drugich będziesz się czuła podobnie jak na kacu. Wracając do sedna – rób to co czujesz, że jest dla Ciebie dobre, nawet jeśli oznacza to, że prześpisz cały ten weekend, lub będziesz czytać kryminały przez 48h. Jeśli po wszystkim będziesz się czuła dobrze lub lepiej, to znaczy, że odwaliłaś kawał dobrej roboty i że jest nadzieja! Jest nadzieja na to, że pójdziesz dalej tą drogą, bo zaczniesz dostrzegać profity 🙂

Po powrocie wyznacz sobie cele, wizje, coś co Cię kręci i podnieca. Gdzie chcesz być za 10 lat, co Ci gra tam na dnie serca..? Zapisz to i … gotowe! – Jak to? – zapytasz. W dużym skrócie, ale tak to działa – masz już KIERUNEK. Wiesz gdzie iść, teraz zostało Ci tylko określenie tego, co powinnaś robić by zbliżyć się do swoich planów. Najważniejszą pracę wykonałaś, wiesz już gdzie zmierzasz, dokąd masz iść.

A co jeśli mi się nie udało? Spokojnie.. Takie rzeczy zajmują czasem lata, wszystko zależy od tego na jakim etapie teraz jesteś. Poza tym, warto napisać, że takie Wielkie Plan i Marzenia często ulegają zmianie, weryfikuje je życie i Ty sama. To nie jest tak, że jak wymyślisz coś w wieku 25 lat to już na zawsze musisz się tego trzymać. Może się okazać, że wtedy realizowałaś czyjąś wizję, ale byłaś tak daleko od siebie, że nie byłaś w stanie tego zauważyć. Bądź cierpliwa, ze spokojem patrz w przyszłość, miej głowę pełną marzeń, które Cię uskrzydlają. Z czasem wszystko połączy się w całość, ale żeby tak się stało, już dziś powinnaś o to zadbać.

Szukaj siebie, słuchaj się serca i intuicji. Prędzej czy później wyjdziesz na tym dobrze, a nawet bardzo dobrze 🙂 Życzę Ci tego ze wszystkich sił!

Ściskam mocno,
Alicja

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.