Boisz się? Zrobić kolejny krok / otworzyć firmę / zadzwonić do klienta / wystąpić na spotkaniu / wyjść z domu …? Przybij piątkę! Ja też się bałam (i nadal czasami boję) i to nie raz, nie dwa, ale tysiące albo nawet miliony razy w moim życiu. Teraz też się trochę boję czy tekst, Ci się spodoba, ale robię to, bo chęć podzielenia się z Tobą moimi przemyśleniami jest silniejsza. A może wypracowałam sobie sposoby na radzenie sobie z lękiem w takich sytuacjach? 🙂 Jeśli ja sobie z tym poradziłam, Ty też możesz!
Może przyszło Ci teraz do głowy, że ONA MA NA PEWNO ŁATWIEJ NIŻ JA lub ONA NA PEWNO NIE BORYKAŁA SIĘ Z TYM CO JA TERAZ i może masz rację. Ale wiesz co? Guzik mnie to obchodzi! Nie, to nie Ty guzik mnie obchodzisz, ale Twoje wymówki i projekcje, które doskonale znam, bo w mojej głowie też gościły przez długie lata.
No więc co zrobić z tym lękiem, obawą, strachem, który czasem jest nęcący wręcz, bo daje odpowiednią dawkę adrenaliny, a czasem przytłaczający i paraliżujący? Jak się z nim oswoić? Kochana, nie mam dla Ciebie dobrych wiadomości. Musisz zacząć robić to, czego się boisz – innego wyjścia nie ma. Tak brzmi przerażająco, wiem, ale zaufaj mi – to jedyna droga do tego, byś uwolniła się od swoich lęków. Nie wiem co męczy Cię aktualnie, ale chętnie się dowiem 🙂 Zostaw komentarz, może będę mogła pomóc. Dziś napiszę czego ja się bałam i jak to pokonałam. Napiszę też czego dalej się boję i jak zamierzam sobie z tym poradzić, może Cię zainspiruję. Będzie trochę biznesowo, ale nie tylko. Tak naprawdę to nie ma znaczenia, bo schemat jest ten sam, a pomoc jedna: BÓJ SIĘ I RÓB, jak mówi Agata Dudkowska do swoich latających uczennic.
Gdy byłam nastolatką… nie, tylko nie to. Dobra zacznę od czegoś innego.. 🙂
Otworzenie własnej firmy, w dużej mierze zawdzięczam mojej byłej wspólniczce Irenie, która w momencie zaczęłyśmy rozmawiać o wspólnej biznesowej drodze, miała już założoną jednoosobową działalność gospodarczą. Przyłączyłam się do niej oferując to co mam, czyli mnóstwo pomysłów i powera do działania, bo o doświadczeniu etatowym trudno mówić. Ona miała rodzinne studio kosmetyczne, które mnie w ogóle nie kręciło, ale już wizja stworzenia miejsca dla kobiet (które wymyśliłyśmy na pierwszym „biznesowym” spotkaniu!), w oparciu m.in. o to wspomniane studio, jak najbardziej! I tak się zaczęło, trochę samo, trochę na haju, trochę w oparciu o marzenia niezależności i własnej firmie. Jakoś poszło, albo raczej wystrzeliło w kosmos, ale to inna historia.. 🙂
Dlaczego tu o tym piszę? Dlatego, bo do dziś się zastanawiam czy gdyby nie Irenka, czy zaczęłaby się wtedy moja przygoda z biznesem. A zaczęłaby się na pewno, ale pytanie kiedy. Od zawsze chciałam mieć własną firmę. Od jakiegoś czasu wiedziałam, że na etacie więcej nie osiągnę. Zaczęłam szukać tego czym mogłabym się zająć, wypisałam wszystko co lubię i postawiłam na wykonywanie makijaży, dlatego spotkałam się z Irenką i dlatego powstały Szpilki, ale czy gdyby nie jej gotowość do współpracy ze mną, sama bym to wtedy zrobiła? NIE WIEM. Wiem tyle, że cholernie się bałam i że gdybym była sama, trwało by to znacznie dłużej. Bałam się mojego braku wiedzy (jak założyć firmę, od czego zacząć, co robić), bałam się kontaktu z ludźmi (przecież będę musiała ich o coś prosić, na przykład klientów o to, by kupili moje produkty – w przeciwnym razie po cholerę ta firma), bałam się tego, że nie dam sobie rady.. To była najgorsza obawa. Bałam się, przed samą sobą, że nie podołam, bo jestem za głupia. Tak, tak wtedy o sobie myślałam.
Kolejnym momentem pełnym lęku (w między czasie były ich setki), było wyjście na scenę i poprowadzenie własnej konferencji / eventu czy opowiedzenie o Szpilkach na forum, przed grupą kilkudziesięciu innych kobiet. Możesz się z tego śmiać, ale ja wielu z tych wystąpień po prostu nie pamiętam. Raz, zeszłam ze sceny nie mówiąc kompletnie nic, bo jak na niej stanęłam zrobiło mi się czarno przed oczami i zapomniałam co mam mówić i po co tam stanęłam. Serio, nie żartuję. Totalny paraliż. Za każdym razem było lepiej, ale przypłacałam to okropnym samopoczuciem. Po wydarzeniu pojawiał się mocny ból głowy i … odpływałam. W samochodzie lub już we własnym łóżku. Na pewno duży wpływ na ten stan miał ogólny stres i zmęczenie związane z przygotowaniami, ale te wystąpienia – to było najgorsze! Podczas jednej konferencji, którą zorganizowałam, wystąpiłam z prelekcją na temat networkingu. Tak bardzo chciałam podzielić się wiedzą z uczestniczkami, że postanowiłam to przezwyciężyć. I co? Udało się i chyba wyszło całkiem fajnie, pomijając fakt, że przesadziłam z czasem (mówiłam 40 minut za długo!). Natomiast tuż przed wystąpieniem tak się bałam, że chciałam wybiec z sali. Wiedziałam, że tego nie zrobię, więc pojawiły się łzy w oczach i wiedziałam, że wszyscy je zobaczą. Powiedziałam sobie: TRUDNO, CO MA BYĆ TO BĘDZIE. GORZEJ JUŻ NIE BĘDZIE! Stanęłam przed nimi i zaczęłam mówić, a raczej czytać, bo wszystko co miałam do powiedzenia, wydrukowałam. Słowo w słowo! Tak na wszelki wypadek ..
O tym ile razy bałam się podejść do kogoś na spotkaniu networkingowym, napisać do Sponsora / Gościa / Patrona medialnego – nie wspomnę! O nurkowaniu w Egipcie, o którym możesz poczytać TUTAJ, też.. Wiesz co jest najważniejsze w tym wszystkim, że pomimo tego, że bałam się wręcz panicznie, ROBIŁAM TO! Dlaczego – zapytasz – po co się tak męczyć? A no dlatego, żeby się rozwijać. Żeby wzmacniać swoją wiarę w siebie, w swoje możliwości, ucinać projekcje w głowie, które nigdy się nie kończą. Udowadniać sobie, że MOGĘ WSZYSTKO, bo to dla mnie bardzo ważne.
Nie znoszę jak coś mi mówi co mam robić, a ten cały strach właśnie to robił! Kazał mi nie otwierać biznesu, nie wychodzić na scenę, nie nurkować w Egipcie. A mnie to wkurzało bardziej, więc robiłam na złość … 🙂 Oczywiście to duże uproszczenie, ale tak mniej więcej to działa. Pewna mądra kobieta powiedziała kiedyś: „Może nie warto walczyć, tylko pozwolić mu być, zatopić się w nim?”. Może warto, ale nie zawsze. Czasem trzeba się spotkać ze swoimi lękami. Czasem trzeba wejść do tej wielkiej, ciemnej jaskini pełnej wszystkich naszych strachów i zatopić się w niej, by móc się z nimi zmierzyć, ale czasem…, ale czasem kochana, trzeba tam wparować z kijem do bejsbola i je wszystkie powybijać! Wpaść tam i zrobić raz na zawsze porządek, przynajmniej w pierwszej komorze. Czasem nie ma innego wyjścia, bo albo to zrobisz, albo już nigdy nie wejdziesz ani do tej jaskini, ani do żadnej innej.
Jaki wniosek w tego, może trochę przydługiego, wywodu? Jeden: BÓJ SIĘ I DZIAŁAJ! BÓJ SIĘ I DZIAŁAJ bo właśnie nadszedł Twój czas! 🙂
Ściskam Cię mocno i czekam na Twoją historię 🙂
Alicja
12 thoughts on “BÓJ SIĘ I RÓB!”
Moje lęki są dopiero do pokonania, ale Ty znowu wlałaś we mnie power 🙂
Ja się boję prawie wszystkiego. Dużo by tu opisywać.
Ale na jutro mam już zaplanowaną pierwszą rzecz, którą zrobię mimo tego, że się boję. :*
Aneta, wierzę, że jest Ci ciężko, ale powoli małymi kroczkami dojdziesz do momentu w którym przestaniesz się bać. Też kiedyś bałam się wszystkiego, teraz jak sobie przypomnę, że tak było to mam wrażenie, że oglądam film z kimś innym w roli głównej. A jednak .. 🙂 Małe kroczki, powoli, bez presji. Powodzenia!!! I koniecznie daj znać czy udało się zrobić tę rzecz, którą miałaś zaplanowaną na środę.
Ściskam,
Alicja
PS Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale nowa strona, nowe zasady – nie dostałam powiadomienia e-mail o komentarzach i nie wiedziałam, że piszecie. Teraz będę na bieżąco 🙂
Powodzenia, trzeba to potraktować jak oddychanie, trzeba to stale robić, gdy robi się coś ważnego! A robisz!
Ewa, trafny komentarz, DZIĘKI! 🙂
Ściskam :*
Alicja
PS Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale nowa strona, nowe zasady – nie dostałam powiadomienia e-mail o komentarzach i nie wiedziałam, że piszecie. Teraz będę na bieżąco ?
Najważniejsze to zrobić ten pierwszy krok. A każdy nawet najmniejszy sukces dodaje nam wiary w siebie i swoje możliwości. Gratuluję Ci sukcesów, które już osiągnęłaś i trzymam kciuki za odwagę, by oswoić lęk i zrealizować kolejne cele.
p.s. jeśli poszukujesz miejsca gdzie ludzie szkolą się w zakresie wystąpień publicznych, daj znać.
Pierwsze kroki i małe sukcesy to bez wątpienia pierwsze stopnie na schodach do sukcesu 🙂 Dzięki za słowa otuchy, a z polecenia chętnie skorzystam.
Ściskam 🙂
Alicja
PS Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale nowa strona, nowe zasady – nie dostałam powiadomienia e-mail o komentarzach i nie wiedziałam, że piszecie. Teraz będę na bieżąco ?
Dziękuję Ci za ten tekst! Ohh ilu rzeczy ja się boję…Jednak tego, czego boję się najbardziej w tym momencie to kolejnego wypalenia zawodowego. Chciałabym postawić na jednego konia ale boję sie opuścić swój wentyl bezpieczeństwa w postaci drugiego, zupełnie odmiennego biznesu. I tak się miotam trochę… Wczoraj wpadłam na pomysł zrobienia mapy marzeń, może to pomoże mi podjąć dobrą decyzję ? Ściskam Cię mocno.
Marta, czasem trzeba zaryzykować, bo to trochę tak jakbyś chciała mieć ciastko i zjeść ciastko 😉 Jeśli jednak nie jesteś gotowa, poczekaj – przyjdzie taki moment, że nie będziesz miała innego wyjścia. Mapa marzeń TAK! Sama mam już nieaktualną 😀
Ściskam :*
Alicja
PS Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale nowa strona, nowe zasady – nie dostałam powiadomienia e-mail o komentarzach i nie wiedziałam, że piszecie. Teraz będę na bieżąco ?
Świetny tekst, aby zwalczyć własne demony, trzeba z nimi stanąć do walki w 4 oczy..
Oj tak, stety i niestety. Stety, bo jak już to zrobisz to będziesz wolna, niestety bo najpierw trzeba się odważyć, uwierzyć w siebie lub po prostu to zrobić, co zawsze jest mega trudne. Trzymam kciuki za walkę z Twoimi demonami 🙂
Ściskam,
Alicja
PS Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale nowa strona, nowe zasady – nie dostałam powiadomienia e-mail o komentarzach i nie wiedziałam, że piszecie. Teraz będę na bieżąco ?
Szanuję i podziwiam ludzi którzy piszą o swoich słabszych stronach, o swoich lękach i o sposobach radzenia sobie … z samym sobą. Cieszę się że Tobie się to udaje. Że stawiasz te małe kroki pełne odwagi i każdego dnia jesteś bliżej swojego celu. Dzięki temu na pewno lubisz swoje JA. A ja myślę… już od jakiegoś czasu myślę o swoim biznesie. I nie mam odwagi go zacząć. Podglądam biernie stronę Szpilek i z podziwiam te wszystkie babki. Czuje w sobie potrzebę dzielenia się swoją wiedzą, umiejętnościami i energia. Mam pomysł. Ale brakuje mi odwagi. Odwagi by zacząć. Ogarnięcia czasu. Odwagi finansowej. Po prostu nie wiem jak zacząć. A może z kimś? Twój wpis jest motywujący… uświadamia mi ze można…. Tyło ja chyba potrzebuje mentora…. kogoś kto rozliczy mnie z celów …. ehhhh…. ale się rozpisałam….
Ola, przyjdź na spotkanie Szpilek w biznesie, proszę … 🙂 Przychodzi tam tyle fajnych dziewczyn, wszystkie chętnie Ci pomożemy. Przekonasz się, że nie Ty jedna i że wcale to nie takie straszne. Mentora też może znajdziesz. Jak masz pomysł to masz tak wiele, przyjdź, przekonaj się sama 🙂 Zapraszam!
Ściskam,
Alicja
PS Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale nowa strona, nowe zasady – nie dostałam powiadomienia e-mail o komentarzach i nie wiedziałam, że piszecie. Teraz będę na bieżąco ?