W ostatnim czasie w mojej super, ekstra, czadowej grupie Szpilek po godzinach na FB, miało miejsce ciekawe zdarzenie. Nie wytrzymałam i napisałam co myślę o bezczelnej promocji niektórych członkiń, innymi słowy zrobiłam pierwszy krok by na nowo ustawić granice. Rozpętała się burza, bo okazało się, że moje pytanie dotknęło wiele osób – oburzyło te, które podzielają mój pogląd i wkurzyło te, które nie zgadzają się z nowymi zasadami. W efekcie napisałam posta, w którym zachęciłam osoby, którym nowe zasady nie są po drodze, do opuszczenia grupy. I wiesz co? Odeszło ok. 10-15 osób z ponad 6 000 (w między czasie dołączały do grupy kolejne osoby, więc trudno mi podać konkretną liczbę).
Część z nich zdążyła napisać dlaczego odchodzi, część po prostu to zrobiła. I ja to szanuję, bo jest to miejsce w którym każda z tych kilku tysięcy osób jest dobrowolnie. Zdziwiło mnie jednak to, że niektórym osobom nie spodobała się moja postawa. Myślę sobie – zaraz przecież to moja grupa, 4 lata 8 lat daję z siebie naprawdę dużo, by dziewczyny które do niej dołączyły, miały swoje bardzo wartościowe miejsce w sieci. Robię to zupełnie za free! Spotkania, które łączą tę grupę organizowane raz w miesiącu w Warszawie również są za free, bo chciałam podzielić się z innymi tym co udało mi się osiągnąć. Nie oczekiwałam niczego w zamian, serio, a spotkań odbyło się już 29.
Nie mam poczucia, że „tak bardzo dawałam, teraz oczekuję wdzięczności i poklasku”, po prostu budowałam coś wartościowego dla osób skupionych wokół Szpilek. Skłamałabym jednak mówiąc, że rozwijając to miejsce, nie myślałam perspektywicznie. Większość kobiet zgromadzonych w Szpilkach czy to w newsletterze czy w mediach społecznościowych wie, że organizuję eventy i że Szpilki to w końcu biznes, a nie fundacja. Jeśli to firma to naturalne, że jej głównym celem, oprócz mojej satysfakcji i pomocy innym jest zarabianie pieniędzy. Tak ZARABIANIE PIENIĘDZY. Grupa to moja społeczność, budowałam i buduję ją m.in. po to, żeby przełożyć to prędzej czy później na działania biznesowe. Nie rozumiem co w tym dziwnego, a jednak.
Obserwuję pewne zadziwiające zjawisko – wspieramy się, kibicujemy sobie, piszemy „dasz radę”, „początki są trudne”, ale jak ktoś zaczyna naprawdę wchodzić poziom wyżej, zaczynamy mieć z tym problem. I nie mówię o zwykłej zazdrości, ale o sabotowaniu sukcesów innych kobiet. Przez inne kobiety!
Pozwól, że wyjaśnię: dyskusja w grupie zdecydowanie była na moją korzyść, co wcale nie jest dla mnie jakimś wielkim powodem do dumy. Cieszę się zwyczajnie, że rozwiązałam problem od którego zaczęła się dyskusja, te opinie bardzo mi pomogły. Zmartwiła mnie ta garstka komentarzy i bynajmniej nie dlatego, że były w opozycji do mnie. Zmartwiły mnie, bo zobaczyłam jak kobiety same sobie ucinają skrzydła.
Jak zaczynasz stawiać granice i być asertywna słyszysz że się rządzisz i przesadzasz.
Jak się zmieniasz słyszysz, że nie masz do tego prawa.
Jak podnosisz ceny, słyszysz że upadłaś na głowę i że w głowie Ci się poprzewracało, a już na pewno jesteś chciwa i chcesz zbić majątek na innych.
Jak mówisz głośno poruszając zarazem trudne i delikatne kwestie, straszą Cię Urzędem Skarbowym (true story!)
Jak zaczynasz wstawiać oferty do swojej własnej grupy, w której przez 4 lata robiłaś wszystko totalnie za free, bez żadnych oczekiwań, słyszysz, że nie masz do tego prawa.
Jak jesteś liderką nie masz prawa mieć kompleksów, słabości, być zmęczona.
Nie możesz też zadawać pytań, bo przecież wszystko powinnaś wiedzieć i dawać przykład innym.
Jak dobrze zarabiasz we własnym biznesie to na bank jesteś suką i zależy Ci tylko na pieniądzach.
Jak jesteś Chodakowską… to masz przekichane! Dlaczego, bo osiągnęłaś sukces, a to nie jest kobietom należne, nie godzi się żeby baby rządziły, to do nich nie pasuje. Nie ma takiej możliwości, żeby ona, a takim wyglądem, z takim …. nie wiem czym, miała jakiś plan 5 lat temu, a potem zaczęła go konsekwentnie realizować. NIE MA TAKIEJ OPCJI. Ale jakby była Chodakowskim… O Kochana, wtedy, wtedy to byś do niego wzdychała i podawała jako przykład świetnie zaplanowanego i konsekwentnie zaplanowanego biznesu. Wtedy wszyscy by go cytowali i opierali się na jego świetnych sposobach, dzięki którym rozwinął taki fantastyczny i rentowny biznes. A że ruszył kobiety/facetów z kanap, że zrobił rewolucję to już słodki dodatek, przecież przy takim zaangażowaniu i światłym umyśle to było do przewidzenia.
Trochę się naśmiewam, ale prawda jest taka, że jak podaję Chodakowską jako przykład świetnie zbudowanej społeczności i w ogóle biznesu, to zawsze słyszę coś w stylu „no może i tak, ale ja tam jej nie lubię”. A Chodakowskiego byś lubiła?
Kamila Rowińska – idziesz do niej na Niezależną za stówkę, żeby po całym dniu powiedzieć tylko tyle, że nic nowego nie wniosła w Twoje życie. Tak naprawdę poszłaś tam żeby zobaczyć co w niej takiego jest, nic nie wniosła, więc nie rozumiesz skąd tyle szumu wokół niej. Potem chodzisz po świecie i mówisz, że „jakaś taka sztywna jest” i te „garniturki”, „Niby napisała kilka książek, ale dziś to pisać każdy może, więc co to za sztuka, „Poza tym to jedna wielka manipulacja, bo żeby sprzedawać produkty w takich cenach”.
I ja się grzecznie pytam, kto to robi nam kobietom? MY KOBIETY. W mojej grupie same babki, u wspomnianej Chodakowskiej – same babki, do Kamili Rowińskiej na Kobietę Niezależną przychodzą same babki. Prawie, oczywiście – proszę o nie łapanie mnie za słówka 🙂
I od kogo to wszystko wychodzi potem na spotkaniach przy kawie, na spotkaniach networkingowych i na konferencjach biznesowych – OD NAS KOBIET, niestety.
A gdyby tak zacząć się cieszyć…? Szczerze docenić trud włożony w rozwój takiej kobiety i jej firmy, podziękować za to co robi często za darmo, OCZYWIŚCIE że myśląc o rozwoju swojego biznesu, ale ostatecznie to robi, ostatecznie często za free i ostatecznie, co najczęściej umyka Twojej uwadze – TY Z TEGO KORZYSTASZ! Tak, czerpiesz garściami. Przyzwyczajasz się, że wszystko jest od ręki, elegancko podane i na już. A potem wielkie zdziwienie, że ktoś na swoim biznesowym blogu/grupie/vlogu, fanpage’u zachęca Cię do zakupu swojego produktu lub usługi.
„O co to to nie Kochana – Ty sobie tu możesz pisać i robić co chcesz, OPRÓCZ SPRZEDAŻY. Jakim prawem wciskasz mi coś za pieniądze. Co Ty myślisz, że ja będę na to patrzyła, jak Ty się skupiasz uwagę na sobie i oczekujesz ode mnie, że JA COŚ OD CIEBIE KUPIĘ?!?!?! Nie zgadzam się! Ale zostanę blisko, żeby dalej brać i wrzucać Ci jak tylko znowu zechcesz coś opchnąć.”
No sory, ale takie podejście to już nawet nie lekka przesada. Niby budujemy firmy, niby się rozwijamy, czytamy książki, poradniki, chodzimy na sesje coachingowe. Bywamy na wernisażach, w restauracjach i w drogich lokalach, a nie potrafimy zauważyć, że takie zachowanie to zwyczajne chamstwo, nie mówiąc o tym, że same sobie jako kobiety zamykamy drogę do dalszego rozwoju.
Bo w naszych domach rośnie kolejne pokolenie wspaniałych kobiet, które dziś słyszy takie bzdury. I wiesz co – to pokolenie kiedyś Ci powie, że nie masz do niczego prawa i samo je sobie odbierze w imię solidarności pieprzonych jajników.
Może warto coś w końcu zmienić, ALE TAK NAPRAWDĘ W GŁOWIE, a nie tylko w poście na fejsie…?
Alicja
PS. Znajdź 3, w swoim odczuciu super kobiety najbliższym otoczeniu albo na innej planecie – jak wolisz i szczerze przed sobą uznaj ich zasługi. Następnie napisz do nich, zadzwoń lub pojedź i IM O TYM POWIEDZ! Niech wiedzą, że zmieniają świat, stereotypy i łokciami torują drogę dla nas i naszych córek. Nie wiedzą, że mają na Ciebie tak ogromny wpływ i że są dla Ciebie niegasnącym światłem nadziei.
I proszę Cię, jedną z nich BĄDŹ TY SAMA.
Może wtedy zamiast wilkiem, będziemy dla siebie wilczycami.. 🙂
6 thoughts on “BABA BABIE WILKIEM”
Dzięki za ten wpis, mam bardzo podobne odczucia już od lat. W rozwoju wspierają mnie mężczyźni, który zapracowali na swój sukces, sami na szczycie niczego nie zazdroszczą, kibicują i doradzają.
Z paniami jest różnie, nie potrafię się z nimi porozumieć i zrozumieć ich motywacji. Przede wszystkim zaskakuje mnie brak lojalności.
Więcej niż działanie wbrew ogólnym tendencjom i mówienie o tym na głos, zrobić nie możemy. Życzę i Tobie i sobie jak najwięcej fajnych babek wokół 🙂 Pozdrawiam
Nie wiem czy to jest tak, że ja tego nie doświadczam, czy po prostu nie chcę tego widzieć… Ciężko powiedzieć. Prawda jest taka, że słyszę słowa uznania i dopingu równie często od kobiet, jak od mężczyzn. Równie często pracuję z mężczyznami, co z kobietami. Owszem zdarzają się świnie, ale są też “świniaki” 😉
Mam za to dwie maksymy w tej kwestii, którymi się kieruję: “Nie przejmowanie się tym co powiedzą inni było najlepszą decyzją jaką podjęłam”
“Nie przyjmuj rad od ludzi, którzy nie osiągneli tego, co Ty chcesz osiągnąć” Bodo Schafer (dla mnie tyczy się też opinii).
Może najwyższa pora “wpuścić” do Szpilek mężczyzn? 😉
A jedną z kobiet, do których już dawno napisałam jest Oprah Winfrey, mężczyzn Tony Robins 😉 Bo tu nie chodzi o docenienie kobiet, bo sukces nie ma płci.
Kasiu, każdy ma inne doświadczenia. Być może nie jestem do końca obiektywna, bo od lat działam głównie z kobietami… ale i tak uważam, że faceci mają inaczej 😉 Tak ogólnie.
Ja wspieram kobiety, bo uważam, że jest na trudniej i że takiego wsparcia potrzebujemy. Sukces nie ma płci, każdy może go osiągnąć i każdy na niego zasługuję – zgadzam się z tym w 100%. Nam, kobietom jest trochę gorzej jednak i bynajmniej nie mówię tego dlatego, bo chcę marudzić i użalać się nad sobą , czy ogólnie nad nami. Jest nam zwyczajnie trudniej przez stereotypy towarzyszące kobiecie odnoszącej sukcesy, przez zdecydowanie większą odpowiedzialność za dom i rodzinę i przez to, że mamy inną wrażliwość. Faceci mają swoje, wiem, ale my mówimy o rozwoju kobiet w biznesie i w tej działce nie jesteśmy z nimi na równo. W dodatku za bardzo sobie nie pomagamy, co budzi mój smutek i zdziwienie.
Budowanie relacji z kobietami jest najtrudniejszą pracą w kontaktach międzyludzkich. Dlatego cenię sobie i pielęgnuję przyjaźnie z garstką lojalnych, szczerych kobiet, które potrafią się cieszyć ze mną moimi sukcesami. Nie jestem raczej zwolenniczką powiedzenia, że “przyjaciół poznaje się w biedzie”. Kiedy jest Ci źle, zawsze znajdzie się kumpela do pocieszania. Gorzej, gdy idzie Ci w życiu coraz lepiej i wtedy chcesz o tym komuś opowiedzieć…
Patrycja, również mam grono “kobiet mocy”, którym ufam i które cieszą się moimi sukcesami. Takie wsparcie to podstawa! 🙂 Pozdrawiam